XI Kongres Ekonomistów Polskich: Ekonomia i gospodarka w czasach niepewności

22 grudnia, 2025

Rozmowa z prof. dr hab. Elżbietą Mączyńską

Profesor Elżbieta Mączyńska, prezes honorowa Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego, to jedna z najbardziej cenionych postaci polskiej ekonomii, a zarazem osoba niezwykle ciepła, obdarzona wysoką kulturą osobistą – bezpośrednia i elegancka. Absolwentka Uniwersytetu Warszawskiego, profesor nauk ekonomicznych, od lat związana ze Szkołą Główną Handlową w Warszawie, gdzie m.in. kieruje podyplomowymi studiami wyceny nieruchomości. Specjalizuje się w problematyce finansów, wyceny przedsiębiorstw oraz w badaniach przemian modeli społeczno-gospodarczych. Jest kreatorką ekonometrycznych modeli predykcji bankructwa przedsiębiorstw.

Profesor Mączyńska, obecna na XI Kongresie Ekonomistów Polskich, który odbył się w dniach 4-5 grudnia br. w Poznaniu, udzieliła nam krótkiego wywiadu. Rozmowa stała się pretekstem do refleksji nad kondycją współczesnej ekonomii, nowymi paradygmatami myślenia oraz wyzwaniami, jakie niesie świat zanurzony w niepewności.

Pani Profesor bierze udział w panelu poświęconym teorii i praktyce nowego pragmatyzmu. Czy w kontekście hasła tegorocznego kongresu, które brzmi „Ekonomia i gospodarka w czasach niepewności”, to właśnie ten nurt ekonomii – nowy pragmatyzm – oferuje innowacyjne narzędzia do zrozumienia i opanowania współczesnych turbulencji, w odróżnieniu od klasycznych podejść?

Sądzę, że panu profesorowi Kołodce należą się wyrazy uznania za to, że się tym zajął i przedstawił autorską koncepcję nowego pragmatyzmu. Świat się zmienia, tymczasem w Polsce od początku transformacji ustrojowej funkcjonował – i w znacznej mierze nadal funkcjonuje – ten sam model kapitalizmu: neoliberalny, który bezkrytycznie triumfował od lat 70 XX wieku aż do kryzysu finansowego 2008 roku. Kryzys ten wykazał, że jest to model, który nie przystaje do obecnej rzeczywistości, a przez to jest szkodliwy. To model, który doprowadził do wielu nieprawidłowości, w tym do ogromnych globalnych nierówności i krzywd wielu krajów.

W związku z tym powstaje pytanie, jaki powinien być model w warunkach dynamicznego rozwoju sztucznej inteligencji?

Pan profesor Kołodko w swojej koncepcji nowego pragmatyzmu dowodzi, że musi to być garnitur szyty na miarę, a nie – jak zakładał konsensus waszyngtoński – jeden i taki sam dla wszystkich, mimo że poszczególne gospodarki są wysoce zróżnicowane.

Gość tegorocznego kongresu, pan profesor Dani Rodrik z Uniwersytetu Harvarda, napisał książkę „Jedna ekonomia, wiele rozwiązań”, poświęconą wielu modelom dostosowywanym do poszczególnych krajów. Dani Rodrik jest wielkim krytykiem neoliberalizmu, konsensusu waszyngtońskiego oraz swoich kolegów z Uniwersytetu Harvarda, którzy bezkrytycznie ten konsensus promowali. W wywiadzie udzielonym „Rzeczpospolitej” 2 grudnia br. przytoczona została m.in. przedstawiona w tej książce przez niego opinia o jego uniwersyteckich kolegach ekonomistach. Jego zdaniem „są arogancką bandą, która nie ma wielu powodów do arogancji”. W tym samym wywiadzie, zapytany o to, czy w związku z taką opinią o ekonomistach nie obawia się przyjazdu na Kongres Ekonomistów Polskich do Poznania, odpowiedział, że się nie boi, ponieważ krytykuje od bardzo dawna, ma grubą skórę i czuje się dobrze chroniony. Wyraził zarazem nadzieję, że polscy ekonomiści wypadną znacznie bardziej rozsądnie niż wielu jego kolegów z wydziału oraz że są zdolni do myślenia niestereotypowego.

Pan profesor Kołodko jest tu osobą przodującą, jeśli chodzi o nowe idee, poszukiwanie rozwiązań i nowego modelu społeczno-gospodarczego, który sprawiłby, że nieprawidłowości tak destrukcyjnie wpływające na dzisiejszy świat byłyby przynajmniej ograniczane.

Świat się trzęsie, świat się chwieje, zbliża się do granic katastroficznych – według niektórych ekonomistów wręcz do krawędzi. Przypomina huśtawkę, na której siedzą dwie osoby: jedna mała, drobna i szczupła, druga duża, bardzo ciężka, otyła. Jasne jest, że ta cięższa wykatapultuje lżejszą. I tak się właśnie dzieje.

Moi koledzy z SGH, profesorowie Marek Garbicz i Wojciech Pacho, opublikowali niedawno książkę „Koncentracja władzy ekonomicznej na początku XXI wieku”. Uważam, że powinna to być lektura dla wszystkich, którzy chcieliby zrozumieć, w jakim kierunku zmierza świat. Pokazane są tam wielkie zagrożenia wynikające z dynamicznie postępującej koncentracji władzy ekonomicznej. Wskutek tego państwa przestają być decydentami w fundamentalnych dla rozwoju kraju kwestiach. Rzeczywistymi decydentami stają się wielkie ponadnarodowe konglomeraty, przed którymi niektóre państwa wręcz drżą. Do tego dopuszczono. Koronnym przykładem jest chociażby dyktat gigantów cyfrowych, z którymi żaden kraj nie potrafi sobie poradzić. Nie płacą podatku cyfrowego, nie chcą płacić, mimo że obficie korzystają z rozmaitych zasobów poszczególnych krajów, takich jak kapitał ludzki, kapitał społeczny czy infrastruktura. Pojawia się zatem pytanie, czy takiego świata chcemy?

Według wielu ekonomistów, w tym profesorów Rodríka i Kołodki, jest to błąd i trzeba szukać innych rozwiązań. W pełni podzielam taką opinię. Oczywiście nie chodzi tu o gotowe recepty, to musi być proces. Wszak nie od razu Kraków zbudowano.

Świat doświadcza obecnie przesilenia, przełomu cywilizacyjnego. Stara, dobrze nam znana cywilizacja przemysłowa ustępuje miejsca nowej, związanej z cyfryzacją i sztuczną inteligencją. W takich warunkach nowy model społeczno-gospodarczy będzie się dopiero kształtował, stopniowo, ale z pewnością musi być ukierunkowany na ograniczanie występujących dziś nieprawidłowości.

Niezbędne są przy tym działania podejmowane na decyzyjnych szczeblach instytucjonalnych, od najwyższych począwszy.

Pani Profesor, jest też Pani panelistką dzisiejszej sesji „Ekonomia, egzystencjalność i światowy kryzys klimatyczny”. Czy współczesna ekonomia, zdaniem Pani, potrafi skutecznie włączyć koszty ekologiczne do rachunku zysków i strat, czy też wciąż traktujemy ekologię jako zewnętrzny hamulec wzrostu?

Każda nauka ma swój paradygmat, także ekonomia. Mówiąc w uproszczeniu, na taki paradygmat składają się co najmniej trzy kwestie. Pierwsza to przedmiot danej nauki, czyli zagadnienia stanowiące obszar badań. Druga to metody i narzędzia badawcze – inne możliwości ma biolog, fizyk czy medyk, a inne ekonomista. Trzecia, szczególnie istotna, to przełożenie wyników badań naukowych na praktykę.

Jeśli chodzi o pierwszą kwestię, to w warunkach ekonomii neoklasycznej bardzo zaniedbane zostały kwestie społeczne, jakby zapomniano, że ekonomia jest nauką społeczną. Co więcej, w niektórych podręcznikach szkolnych – co może niepokoić – pojawia się zapis, że ekonomia i etyka to dwa całkowicie od siebie niezależne obszary. Pomija się tu fakt, że uznawany za intelektualnego ojca ekonomii i klasycznego liberalizmu XVIII-wieczny szkocki filozof Adam Smith najpierw napisał „Teorię uczuć moralnych”, a dopiero potem – jako swoiste rozwinięcie tych rozważań – „Bogactwo narodów”. Dziś w odwołaniach do dorobku tego myśliciela zdecydowanie dominują kwestie „Bogactwa narodów”, a etyka i moralność schodzą niestety w cień. Doszło więc do redukcjonizmu w ekonomii – liczą się przede wszystkim zyski i biznes.

W wielu debatach i publikacjach można odnieść wrażenie, jakby ekonomia została pomylona z chrematystyką, czyli nauką o zarabianiu pieniędzy. Tymczasem ekonomia nie jest chrematystyką – jest wywodzącą się z filozofii nauką społeczną, nauką o ludziach w procesie gospodarowania.

W ekonomii istnieją różne szkoły i każda wnosi coś istotnego. Ważne jest, aby się im przyglądać i analizować, które z nich najlepiej służą praktyce. I to jest właśnie kluczowe – przełożenie na praktykę.

Noblista Joseph Stiglitz w książce „Freefall: jazda bez trzymanki. Ameryka, wolne rynki i tonięcie gospodarki światowej”, opublikowanej w 2010 roku, w sposób wręcz proroczy wykazał, że Ameryka będzie tracić swoją hegemonię. To proces długotrwały, ale dziś już wyraźny. Stiglitz pisał wręcz, że ekonomia stała się najbardziej zagorzałą cheerleaderką neoliberalnego kapitalizmu.

W obecnych warunkach szczególnie ważne jest zatem, aby ekonomiści uwzględniali rachunek kosztów i efektów zewnętrznych (externalities). Zysk przedsiębiorstwa jest oczywiście fundamentalnym celem jego działalności, choć nie jedynym. Jeśli jednak zysk osiągany jest kosztem dobrostanu społeczeństwa – gdy następuje prywatyzacja zysków i uspołecznienie strat – mamy do czynienia ze zjawiskiem wysoce szkodliwym.

Klimat jest tu najlepszym przykładem: jeśli oddychamy zanieczyszczonym powietrzem, chorujemy, a koszty ponosi publiczny sektor ochrony zdrowia lub prywatne budżety gospodarstw domowych. Dlatego rolą ekonomistów jest szczególna dbałość o ten trzeci element paradygmatu, czyli przekładanie teorii ekonomii na praktykę.

Ekonomia powinna służyć ludziom i być dla ludzi – służyć ich dobrobytowi materialnemu oraz poprawie jakości życia, czyli dobrostanowi.

Ponieważ jesteśmy z Akademii Kopernikańskiej, a naszym patronem jest Mikołaj Kopernik, który zajmował się również ekonomią i etyką pieniądza, chcielibyśmy zapytać, na ile – zdaniem Pani Profesor – ten wymiar etyczny ekonomii pozostaje dziś aktualny, zwłaszcza w kontekście inflacji i jej społecznych konsekwencji.

Ten wymiar etyczny ekonomii sprowadza się dziś przede wszystkim do kwestii sprawiedliwości społecznej – do tego, by nie narastały nieuzasadnione nierówności społeczne, by osoby najuboższe nie ubożały jeszcze bardziej w sposób niezawiniony oraz nie były wyzyskiwane m.in. wskutek psucia pieniądza, czyli inflacji.

Traktat Kopernika o psuciu monety pozostaje aktualny do dziś, ponieważ inflacja jest niczym innym jak właśnie psuciem pieniądza, a na inflacji najbardziej tracą najbiedniejsi. W tym sensie Kopernik proroczo przestrzegał przed takimi niepożądanymi społecznie następstwami.